poniedziałek, 9 listopada 2015

jak nie urok to podwyżka za przedszkole

To taki moment kiedy już wiesz, ze jesteś na bagnie , wiesz, ze się nie wygrzebiesz a tu cię jeszcze jakiś pieprzony utopiec zaczyna wciągać.
Bo oczywiście w placówce nic załatwić sie nie da. I jak zmieniła rada miasta warunki płatności za przedszkole to koniec kropka nie da sie inaczej i zamiast z 300z będę z 400 wyskakiwać co miesiąc za przedszkole. Bo przecież samotne matki świetnie zarabiaja a poza tym maja jeszcze ALIMENTY, więc już bez przesady z tymi dogodnościami.
No i mamy w placówce bardzo empatyczną sekretarkę. Nie da sie. Bo się nie da. Bo się nie da i już. To nie pierwsza taka akcja.
Zawsze mogę wysłać do niej męża jakby co, prawda?

Nosz urwał nać.

Chce mi się ryczeć, ale nie bedę, dzieci nie śpią, poczytać im muszę, jeszcze tylko jakieś 40 minut udawania, że mi wychodzi potem chyba sama pójdę spać.
Jutro niestety sie obudzę. Nie liczę na żadne dobre zdarzenia jak wygrana w totolotka albo cegłówka w głowę, więc możliwość zaśnięcia na stałe też nie wchodzi w grę.

Prawda jest taka, ze nie chce być z nimi sama, nie radzę sobie i nie mam najmniejszych szans na zmianę tej sytuacji. I to też kwestia tylko kasy, bo czas im mogę poświęcić cały, ja dla siebie potrzebuje tylko snu. Ale jak i tak nie dociągam do połowy miesiąca a co tu mówić o końcu, a tu mi jeszcze dowalają przedszkolem i ogólnym brakiem empatii, to się okazuje, że dno w którym jestem ma drugie dno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz